Spektakl "Amelka, Bóbr i Król na dachu" - najnowsza propozycja Białostockiego Teatru Lalek.
"Amelka, Bóbr i Król na dachu" to tekst Tankreda Dorsta, który po latach wraca do Białostockiego Teatru Lalek. Spektakl jest opowieścią o wyprawie Amelki po czarny miód. Dziewczynka na swojej drodze spotyka różne postaci, a razem mają rozwiązać zagadkę Sowy...
Jak mówił w środę na konferencji prasowej dyrektor teatru i reżyser spektaklu Jacek Malinowski, to opowieść o odkrywaniu siebie, o tym, że życie bywa przewrotne, że możemy odkryć swoją inną naturę. "Jest to oczywiście opowieść z happy endem, tu każdy bohater poszukujący siebie - odnajduje siebie lub też jakąś nową jakość siebie" - powiedział reżyser. Dodał, że to też komunikat do młodych ludzi, żeby zobaczyli, że nie zawsze ten, kto pięknie wygląda, może być np. prezydentką, a te cechy - jak zaznaczył - "nosi się w sobie".
Malinowski zwrócił też uwagę, że spektakl podnosi także temat empatii wobec natury, z którą główna bohaterka, Amelka, potrafi rozmawiać. Reżyser podkreślił, że test Dorsta jest współczesny, ale utrzymany w konwencjach klasycznych, można odnaleźć tu wiele wątków baśniowych jak z "Kopciuszka" czy "Alicji po drugiej stronie lustra". Dodał, że spektakl nie jest zwykłą baśnią, chciał opowiedzieć dzieciom ciekawą historię, ale są w niej zawarte konteksty, które mogą sprawić, że także dorośli znajdfą w nim coś ciekawego. Dodał, że starsza widownia może zwrócić też uwagę na temat relacji, szczególnie relacji między ojcem a córką, które czasem są "pokrętne, pogubione".
Reżyser ocenił, że tekst jest ciekawych materiałem do grania dla aktorów. Zwrócił uwagę na język dramatu, który - jak mówił - "napisany jest szlachetnym językiem". "W zalewie współczesnego bełkotu, wydawało mi się, że dobrze taki kontrapunkt w naszym repertuarze poczynić" - dodał reżyser.
Amelkę gra w spektaklu Alicja Stasiulewicz, która podkreśliła, że jej bohaterka jest na wskroś dobrą osobą. Dodała, że Amelka pomimo tego, że jest znajdą wychowaną przez macochę i siostrę, które nie traktują jej dobrze, ona sama obdarza dobrocią innych i pomaga napotkanym zwierzętom, owocom i warzywom, a także ludziom. Aktorka mówiła, że budując swoją postać myślała o współczesnym świecie, w którym wszyscy są zabiegani i często trudno jest się nam zatrzymać i komuś pomóc, a - jak dodała - może czasem warto.
Krzysztof Pilat grający Króla zwrócił natomiast uwagę, że spektakl stawia pytanie do każdego rodzica, czy po drodze "nie zostawiliśmy gdzieś tam swojego najmniejszego samego sobie, np. z komputerem". Mówił, że on w przestawieniu, jako Król, cały czas zastanawia się, czy czegoś nie zapomniał i dopiero gdy znajduje Amelkę, to się okazuje, że szukał właśnie jej. Dodał, że Król nie jest tylko postacią króla, ale też ojca, który może zapomniał gdzieś po drodze o swoim dziecku, a oglądając "(...) ten, który nie zapomniał, to będzie się uśmiechał, a który zapomniał, to się może puknie w czoło".
Cała historia dzieje się w lesie, przez który wędruje Amelka ze swoją drużyną. Natura jest ważną częścią scenografii, którą stworzyła Martyna Dworakowska. Na rozmytym tle ażurowej scenografii drzew i traw postaci dramatu stają się bardzo wyraźne, każda z nich ma jeden określony kolor i wyrazisty kształt.
Na scenie zobaczymy też Sylwię Janowicz-Dobrowolską, Iwonę Szczęsną, Ewę Żebrowską, Agnieszkę Sobolewską, Magdalenę Ołdziejewską, Jacka Dojlidko, Piotra Wiktorko i Macieja Zalewskiego. Muzykę do spektaklu stworzył Antanas Jasenka.(PAP)
swi/ aszw/