Jerzy Maksymiuk poprowadził koncert Sinfonia Iuventus w Studiu Koncertowym PR
Podczas owacyjnie przyjętego koncertu orkiestrę poprowadził 87-letni Jerzy Maksymiuk. Maestro Maksymiuk nawiązał bardzo dobry kontakt z muzykami. Bił im brawo przed każdym utworem oraz po jego wykonaniu. Witał się z solistami podaniem ręki.
"Kiedyś często mówiłem do państwa i spotkało się to z sympatią, ale raz się potknąłem" - zwrócił się do publiczności po przerwie na początku drugiej części koncertu Jerzy Maksymiuk, a następnie opowiedział kilka anegdot. Podczas dyrygowania "Valse triste" op. 44 nr 1 nawet pokrzykiwał do muzyków.
"Sibelius, niezwykły kompozytor, to jest jego przedostatnia symfonia, ostatnia przepadła. Utwór ma wspaniale napisane zakończenie. Na koniec są tylko nuty h, c, d" - powiedział przed wykonaniem VII Symfonii C-dur op. 105 Jeana Sibeliusa. "Geniusz utworu polega na tym, że te nuty są przemieniane. Niezwykłe zakończenie" - podkreślił dyrygent.
"Tu jest taka sekcja, że same smyczki zagrają. Byłem oczarowany tym dźwiękiem. Musiałem się trochę nad tym napracować" - stwierdził, czym wywołał śmiech na widowni. "Jestem zaszczycony, że mogę to państwu zadyrygować" - powiedział na zakończenie.
"Maestro Jerzy Maksymiuk to artysta renesansowy. Dyrygent, kompozytor, pianista, porywający tak artystycznie, jak behawioralnie. Nie da się być obojętnym na Jerzego Maksymiuka. We współczesnej kulturze zajmuje w pełni mu należne miejsce poczesne, rzekłbym wręcz żartobliwie, że na stałe rezyduje w panteonie piękna i sławy" - powiedział PAP dyrektor naczelny i artystyczny Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa Piotr Baron.
"Każde jego dzieło napisane, czy też wykonane pozostawia słuchacza głęboko poruszonego i wzruszonego" - mówił. "Maestro Jerzy nie bierze jeńców. Muzykę penetruje i eksploruje do końca zarażając swoim entuzjazmem tak wykonawców, jak publiczność. Każde spotkanie z nim to zaszczyt, wyróżnienie, wydarzenie i inspiracja na przyszłość. Jesteśmy wdzięczni za możliwość wspólnego obcowania w muzyce z nim i pod jego batutą" - podsumował Piotr Baron.
Repertuar koncertu stanowiły utwory: "Vers per archi" Jerzego Maksymiuka, "Koncert na 7 instrumentów dętych drewnianych, kotły, perkusję i orkiestrę smyczkową" Franka Martina oraz "Valse triste" op. 44 nr 1 i VII Symfonia C-dur op. 105 Jeana Sibeliusa.
"Zestawienie programowe bajeczne, na dodatek fakt powierzenia partii solowych muzykom grającym na co dzień w orkiestrze sprawia, że jest to koncert ważniejszy niż inne" - ocenił w rozmowie z PAP Piotr Baron. "Tu muszę i chcę wymienić nazwiska tych wspaniałych artystów: Ada Orlikowska (flet), Marta Piznal (obój), Bolesław Twardziak (klarnet), a także Adam Ostrowski (fagot), Karolina Gniazdowska (waltornia), Szymon Gwóźdź (trąbka) i Mateusz Markiewicz (puzon)" - podkreślił.
Piotr Baron wyjaśnił, że "orkiestra składa się z najznakomitszych absolwentów, niekiedy także jeszcze studentów polskich akademii muzycznych, choć nie tylko Polaków". "Przesłuchania do orkiestry są mocno wyśrubowane jakościowo, niekiedy do jednego pulpitu kandyduje kilkanaście lub więcej osób i zdarza się, że nikt nie przechodzi dalej. Stąd wysoka jakość zespołu oraz niezwykłej urody brzmienie. Orkiestra składa się z najlepiej przygotowanych artystów wielkiej klasy, którzy są młodzi, owszem, ale nie jest to ich winą" - powiedział Baron.
Jerzy Maksymiuk 25 października otrzyma tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina.
Polska Agencja Prasowa objęła koncert patronatem medialnym.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski, Anna Kruszyńska
gj/ akr/ aszw/